-Kim ty jesteś?
–spytałam przerażona.
-Idziemy-
powiedział i zrobił krok w tył, po czym chwycił mnie za nadgarstek i pociągnął
za sobą.
-Dokąd? –bąknęłam
i przełknęłam głośno ślinę. Chłopak zatrzymał się w miejscu i ścisnął moją dłoń,
po czym odwrócił się i spojrzał na mnie.
-Do mojego
domu- wypowiedział z obojętnym wyrazem twarzy.
-Co?- spytałam
zdziwiona, a Luke otworzył drzwi od strony pasażera i wskazał gestem dłoni,
abym wsiadła. Spojrzałam jeszcze raz na niego, a on przejechał dłonią po swoich
włosach i powiedział:
-Wsiadaj!
Usiadłam na
siedzeniu i czekałam aż w siądzie na swoje miejsce. Gdy się tak stało, odpalił
samochód i ruszył przed siebie.
Nie mogłam
uwierzyć, że siedzę w samochodzie z mordercą. Zerknęłam na niego, a brunet
ścisnął kierownicę tak mocno, że aż jego kostki zbladły. Z każdą sekundą
zaczynałam bać się coraz bardziej tego chłopaka.
Gdy go poznałam
wydawał się taki… miły? No, bo przecież wziął winę na siebie, a jak się okazało?
Był mordercą. Pozory naprawdę mylą.
-Opowiedz coś o
sobie- wypowiedział po dłuższej chwili milczenia. Odwróciłam głowę w stronę
szyby i udawałam, że tego nie słyszę, gdy dodał.- Nie ignoruj mnie! –warknął, a
ja wzdrygnęłam się, a przez moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
-Co mam ci
powiedzieć?!- powiedziałam wściekła, no, bo niby co miałam powiedzieć zabójcy.
Jeszcze wykorzysta to przeciwko mnie.
-Byle co –
odpowiedział i skręcił w prawo, po czym spojrzał na mnie ponownie.- I zapnij
pas- dodał.
-Po co?
-Bo tak-
warknął wściekły, a ja otworzyłam szczerzej oczy i zapięłam pas.
-Szczęśliwy?- spytałam
z sarkazmem, ale zanim zdałam sobie sprawę z tego co powiedziałam było już za
późno, a przecież nie chciałam go wkurzyć. Był do cholery mordercą. I jadę z
nim do jego domu. Czy ma zamiar mnie tam zabić?
-Zabijesz mnie?
–spytałam po kilku sekundach milczenia. Luke odwrócił się w moją stronę i
wpatrywał się przez chwilę w moją twarz.
-Hm..
zastanowię się- wypowiedział, a ja otworzyłam usta, gdy uśmiechnął się
łobuzersko i dorzucił.- Nie- po usłyszeniu tego słowa odetchnęłam głęboko.
-Rodzisz czy
co?- spytał, a ja wywróciłam oczami.- Przestań przewracać oczami jak suka-
wypowiedział ostanie słowa, a ja pomyślałam, że zabiję gnojka. Nikt nie będzie
się tak do mnie odnosić! Nie obchodziło mnie już to czy jest mordercą. Jak będę
miała zginąć to i tak zginę i nic ani nikt mnie nie uratuje. Widocznie taki był
mój los.
-Wolę być suką
niż chujem- powiedziałam i wpatrywałam się w krajobraz za oknem, gdy chłopak
chwycił mój podbródek i odwrócił w swoją stronę, abym spojrzała mu w oczy.
-Uważaj na
słowa, dziwko!- powiedział, a przez moje ciało przeszedł dreszcz. Chyba był to
zły krok, ale nie zamierzałam się poddać.
Czułam się
dziwnie, bo nigdy nie miałam z czymś takim do czynienia. A drugim powodem było
to, że chciałam jeszcze trochę pożyć, ale walił mnie ten pedał. I tak straciłam
już wszystko, więc czy umrę czy będę żyć i tak nikt nie zauważy różnicy.
-Pieprz się-
powiedziałam bez zastanowienia i wyrwałam brodę z jego uścisku, a on położył je
na kierownicy i skręcił ponownie.
-Z tobą? –dodał
zaczepnie.
-W snach-
odpowiedziałam z obrzydzeniem i wywróciłam oczami.
-Wiesz- zaczął
i spojrzał na mnie- moje sny się spełniają i przestań wywracać oczami jak
dziwka- dorzucił, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
Gdy w końcu
jego czerwone Ferrari się zatrzymało, chciałam otworzyć drzwi i wysiąść, ale
były zamknięte. Spojrzałam na niego, a chłopak posłał mi jeden z jego uśmiechów,
po czym obszedł samochód i otworzył drzwi po mojej stronie.
-Proszę-
powiedział i wystawił dłoń niczym lord.
-Dziękuje- odpowiedziałam
z sarkazmem i wysiadłam z auta. Ruszyłam w stronę drzwi i cały czas wydawało mi
się, że Luke idący za mną, obserwuje mnie i zaczynałam czuć się nieswojo.
Gdy weszliśmy
do środka przeleciał wzrokiem po mnie i zatrzymał się na butach.
-Ściągnij buty.
-Po co?-
spytałam zdziwiona i zerknęłam na swoje białe szpilki.
-Bo wydają za
dużo hałasu- dodał, a ja ściągnęłam obcasy i ruszyłam za chłopakiem.
Wyszliśmy po
schodach na pierwsze piętro, gdy otworzył przede mną przed ostatnie drzwi po
prawej.
Weszłam do
środka, a chłopak wszedł po mnie i zamknął drzwi.
-Masz tutaj
siedzieć- powiedział i ruszył w kierunku drzwi, gdy się odezwałam.
-C…- zaczęłam,
ale chłopak spojrzał na mnie wściekłym spojrzeniem, na co momentalnie się
zamknęła.
-Jeśli się stąd
ruszysz, zabiję cię. Jasne? –spytał, a ja kiwnęłam głową, po czym brunet
opuścił pokój zamykając mnie w nim. Po prostu cudownie. Usiadłam na łóżku i odetchnęłam
głęboko.
Czemu mnie to
musiało spotkać?! Jedna impreza! I to właśnie mnie musiało się to potrafić. Nie
chciałam umierać w wieku szesnastu lat. Nie wiem dlaczego, ale zawsze jak
myślałam o śmierci budził się we mnie taki lęk. Serce mi przyśpieszało, a mózg
zaczął tak jakby szwankować…
~~***~~
Zaczęłam
grzebać w jego rzeczach. Nie pytajcie mnie dlaczego, bo sama nie wiem. Jakoś mi
się nudziło, więc otworzyłam jedną z jego szafek, gdzie znalazłam medale. Czy
to były jakieś nagrody? Nagroda za najlepszego mordercę roku- pomyślałam, a na
mojej twarzy pojawił się uśmiech.
Zajrzałam do
kolejnej i kolejnej, gdy znalazłam szafkę z pistoletem. Wzięłam go w dłonie i
zaczęłam się przyglądać. Nie wiem co mnie podkusiło, ale ciekawiło mnie czy był
nabity. Zanim się zorientowałam on strzelił…
Luke Booth
Wziąłem butelkę
wody z lodówki i ruszyłam do salonu, gdzie przywitał mnie Max.
-Wykonałeś
robotę.
-Ym..Tak-
powiedziałem i podrapałem się po głowie. –Tyle, że..um… spieprzyłem robotę.
-Co masz na
myśli, że spieprzyłeś robotę? – spytał i podniósł się z kanapy. – Mówiłeś, że
zabiłeś gnojka?
-Bo zabiłem.
-Więc w czym
problem?- spytał i spojrzał na Mike’a.
-Pozbyliśmy się
ciała- dodał, a resztę kiwnęła głową.
-Ktoś to
widział- powiedziałem i przejechałem dłonią po włosach.
-Co?!- Max
wstał na równe rogi i spojrzał na mnie.-Jak to możliwe?- dodał.
-Nie wiem.
Zrobiłem wszystko tak jak zawsze, ale jakaś laska to widziała. Sprawdzaliśmy
teren i nikogo nie było w pobliżu. Jak nie wierzysz to spytaj reszty-
powiedziałem i spojrzałem na Tony’ego, a on kiwnął głową.
-Co z nią
zrobiłeś?
-Jest na górze.
-Musimy się jej
pozbyć.
-Ona nic nie
powie.
-Nie możemy
ryzykować, Luke.
-To dziwka, boi
się mnie.
-Wiesz, że
pójdziemy siedzieć. Policja nas nie lubi.
-Wiem i zajmę
się tym.
-Ale pamiętaj,
że zły ruch i wszyscy idziemy do…
-Wiem-
przerwałem mu.- Wiem co robię, przecież jestem tutaj liderem.
-Luke- zaczął
Max, gdy usłyszeliśmy strzał, a wszyscy spojrzeli na schody, po czym na mnie. „Nicole”-
pomyślałem i wbiegłem po schodach na górę, po czym otworzyłem mój pokój.
Na środku stała
ona, a w dłoniach trzymała pistolet. Spojrzałem na nią wypełniony złością i
nienawiścią, gdy ona zerknęła na mnie, po czym za moje plecy.
Nicole Coleman
Luke wpatrywał
się we mnie, a ja w niego, gdy zobaczyłam grupkę osób za nimi.
-Nie zła-
usłyszałam ich szepty, gdy brunet odwrócił się do tyłu i spojrzał na facetów.
-Zajmę się nią-
powiedział, a kolesie znikli, za drzwiami, które zamknął Luke.
-Do cholery co
ty wyprawiasz dziewczyno?!
-Um..Ym…
Nudziło mi się.
-I postanowiłaś
sobie postrzelać.
-Nie!
-Oddawaj
pistolet. To nie zabawka- powiedział i wystawił dłoń. Rzuciłam mu broń, a on
zwinnym ruchem ją złapał i wsadził do spodni. -Zabieraj rzeczy- dodał po
chwili. -Idziemy.
-Gdzie?
-Zabieram cię
do domu.
-Naprawdę?
-Tak- powiedział
i zarzucił skórzaną kurtkę. – Jesteś wkurwiająca- powiedział i wyszedł z
pokoju. –Nie myślałem, że będą z tobą takie kłopoty- wyszeptał do siebie, ale
na szczęście zdołałam to usłyszeć.
Wyszliśmy z
domu i w siedliśmy do jego Porsche, gdzie założyłam buty i cieszyłam się, że
jeszcze żyję.
Włożył rękę do
kieszeni kurtki i wyciągnął paczkę papierosów, po czym odpalił jednego.
-Jeśli spróbujesz komuś o tym powiedzieć, będę musiał cię zabić, zrozumiano? -wycedził przez zęby, a ja kiwnęłam niepewnie głową.
~~***~~
Gdy ujrzałam
mój dom powiedziałam, żeby się zatrzymał i otworzyłam drzwi.
-Um.. dzięki-
powiedziałam, a chłopak kiwnął głową.
-Do jutra- dodał.
-Nom-
powiedziałam i ruszyłam w stronę domu. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka,
gdzie przywitał mnie mój ojciec. Bosko!!!
-Gdzie ty byłaś, młoda damo?- spytał i spojrzał na mnie szarymi tęczówkami.
-Em... Na imprezie?- spytałam jakby to była najbardziej logiczna rzecz na świecie.
-Czy ty wiesz, która jest godzina?- spytał, a ja otworzyłam torebkę i wyciągnęłam z niej komórkę zerkając na wyświetlacz, który wskazywał w pół do czwartej.
-W pół do czwartej- powiedziałam i uśmiechnęłam się dumna z siebie.
-Umawialiśmy się, że o trzeciej będziesz w domu.
-Jezu... tato. Spóźniłam się o pół godziny. Czy ty nie możesz odpuścić chociaż jeden raz?- spytałam i uniosłam brwi.
-Z kim przyjechałaś?
-Ojciec Camille nas odwiózł- skłamałam, bo gdybym mu powiedziała prawdę dostałabym szlaban, a miałam już dosyć wszystkiego.
Mój ojciec kiwnął głową, a ja ściągnęłam buty i trzymając je w rękach, ruszyłam schodami na górę. Weszłam do pokoju i rzuciłam je gdzieś w kąt i rzuciłam się na łóżko. Cały czas po głowie chodziły mi słowa Luke'a: Jeśli spróbujesz komuś o tym powiedzieć, będę musiał cię zabić, zrozumiano?
Nie mogłam uwierzyć, że był on mordercą. I na dodatek spotkam go jutro. Ufff... jak ja mam się zachowywać? Jedyne o czym teraz myślałam to, o tym, aby go jutro nie spotkać, ale z drugiej strony chciałam go zobaczyć. Próbowałam sobie wmówić, że wcale nie chcę go zobaczyć, że mam go w dupie i, że nic mnie nie obchodzi, ale było zupełnie inaczej i nic nie mogłam zrobić. Mój mózg wiedział swoje, a serce swoje.
Wyciągnęłam zeszyt z pod łóżka i przeczytałam wszystkie moje notatki, które w nim zapisałam.
Drogi Pamiętniku!
Nie wiem jak długo jeszcze tutaj wytrzymam. Jestem
tutaj zaledwie kilka godzin, ale za każdym razem jak patrzę na mojego ojca
czuję złość i nienawiść. A gdy zobaczyłam go jeszcze z tą Lucy i Julie… Czy on
ma z nią dziecko? Dostawił nas dla innej? Nic go nie obchodziłyśmy? Gdy miałam
trzynaście lat cały czas miałam nadzieję, że jest sam, że jeszcze nas kocha.
Zawsze myślałam, że do nas wróci, ale wtedy byłam taka głupia i dziecinna. Gdy
wyszłam na balkon od razu przypomniałam sobie chwilę z Tobą. Byłam taką
egoistką. Gdy poszłam pracować po szkole, praktycznie wszystko wydałam na
ciuchy i inne pierdoły. Na jedzenie i opłaty dałam zaledwie parę groszy. I to
być może przeze mnie zachorowałaś. W ogóle ci nie pomagałam. Ty się męczyłaś...
Zamknęłam zeszyt z głośnym hukiem i otarłam spływające łzy. Nie mogłam czytać tego dalej. Nie potrafiłam. Byłam zbyt słaba.
Myślałam, że nie będę dzisiaj nic pisać, bo nie mam na to sił, ale za to przeczytam sobie poprzednie wpisy, ale chyba to nie wypali. Nie potrafię przypominać sobie tego ponownie. Nie potrafię wspominać tych wszystkich moich słów, które do ciebie mówiłam. Boże, jaka ja wtedy byłam głupia. Byłaś moją matką, jedyną osobą, która mnie kochała, a ja odnosiłam się do ciebie w taki sposób. Zamknęłam oczy i położyłam głowę na poduszkach.
-Wcale się nie dziwię, że tata cię dostawił- warknęłam w jej stronę.
(...)
-Nienawidzę cię! Od dzisiaj nie jesteś moją matką!
Momentalnie otworzyłam oczy i nie chciałam wspominać dalszych dialogów z mojego życia. Z dnia na dzień były one coraz gorsze i chamskie. Chciałabym cię zobaczyć. Spotkać się z tobą, porozmawiać, przeprosić i przytulić. Ale wiem, że jest to nie możliwe i jedyne co mi po tobie pozostało to łańcuszek- pomyślałam i wstałam z łóżka wyciągając srebrny medalik z serduszkiem. Był on prześliczny i zawsze go nosiłam odkąd go dostałam.
Wyszłam z pokoju i udałam się do kuchni, gdzie otworzyłam szafkę i wyciągnęłam nóż. Sprawdziłam czy teren czysty, po czym udałam się na górę. Weszłam do łazienki i wpatrywałam się to w swoje odbicie w lustrze, to na nóż.
Po kilku sekundach ścisnęłam narzędzie i przejechałam nim po ręce. Na początku czułam ból, ale w środku czułam ulgę. Powinnam cierpieć tak jak ona. Osoba, którą kochałam cierpiała przeze mnie, więc i ja powinnam cierpieć, ale właściwie czym jest cierpienie?
~~***~~
Leżałam na łóżku i rozmyślałam już od dobrych czterdziestu minut. Ponownie zerknęłam na zegar na ścianie, który wskazywał ósmą. Jak się okazało dziś nie idziemy do szkoły, bo jest wolne po imprezie. I kolejne pytanie. Dlaczego ja o niczym nie wiem?
Po chwili stwierdziłam, że włączę telewizor. Odszukałam pilota i nacisnęłam odpowiedni guzik.
Gdy w końcu to także mi się znudziło, zwlekłam się z łóżka i udałam się do łazienki, gdzie sama się nie poznałam.
Moje oczy były całe podpuchnięte, z czego wcale się nie dziwiłam, bo przez całą noc(powinnam powiedzieć pół) nie zmrużyłam oka.
Po załatwieniu wszystkich czynności i przywróceniu mojego stanu do normalnego, ubrałam się i zeszłam na dół, gdzie przywitała mnie Lucy.
-Hej- powiedziała sympatycznym głosem.
-Cześć- odpowiedziałam nieco zaspanym głosem i ruszyłam do kuchni, gdzie usiadłam na wysokim krześle przy ladzie.
-Witaj, słoneczko.
-Hej- odpowiedziałam.
-Chcesz coś do zjedzenia, picia? -spytała i przetarła ladę jakąś ścierką.
-Możesz zrobić mi soku.
-Pomarańczowego czy jabłkowego?
-Pomarańczowego.
-Dziś masz próbę.
-Jaką próbę?
-Dzwoniła pani z kółka teatralnego, że dziś o piętnastej jest przesłuchanie do przedstawienia.
-Aaaa, o tą próbę chodzi- odpowiedziałam i upiłam łyk ze swojej szklanki.
-Nie pójdziesz?
-Nie.
-Dlaczego?
-Bo po co? -spytałam i uniosłam brwi biorąc kolejny łyk.
-Przecież teatr to fajna sprawa.
-Nie, jeżeli to jest twoja kara.
-Kara? -spytała i wtedy walnęłam się w myślach.
-Nom, bo na lekcji...- odpowiedziałam jej o wszystkim, a ona kiwnęła głową i powiedziała, że mimo wszystko powinnam iść.
-Ale mi się nie chcę. Jestem zmęczona, a poza tym nie czuję się dobrze- dodałam.
-Eee tam!
-Nie mam czasu na zajęcia poza lekcyjne.
-To nie idź.
-Serio?
-Jasne, tylko nie mów nic panu Colemanowi- szepnęła mi na ucho, a ja kiwnęłam głową.
-Okay- powiedziałam. - A on wie?
-Nie, bo nie było go w domu i telefon odebrałam ja.
-Aham- dodałam i uśmiechnęłam się lekko. Czy mówiłam już, że kocham tą babkę?
· Mamy
czwóreczkę!
Jak wam się podoba?
Liczę na wasze komentarze i dziękuje za wszystkie pod
poprzednim rozdziałem.
Jak tylko zobaczyłam te 21 komentarzy od razu uśmiech
wymalował się na mojej twarzy i postanowiłam, że musze wam to wynagrodzić
szybkim kolejnym rozdziałem.
No może nie aż tak szybkim, bo minął tydzień, więc
jest trochę tego czasu.
P.S. Dziękuje za 17 obserwatorów i ponad tysiąc wyświetleń !!!
P.S. Dziękuje za 17 obserwatorów i ponad tysiąc wyświetleń !!!
Kolejny pojawi się jak tylko pojawi się wymagana ilość
komentarzy.
Postaram się dodać jak najszybciej i już biorę się za
pisanie <3
Tym razem może trochę mniej, żeby było łatwiej ;* ;))
18
komentarzy= nowy rozdział
Rozdział jak zawsze zajebisty, twój blog jest poprostu świetny niema słów aby go opisać. Mam do cb proźbę jak kiedyś pomyślisz o tym aby zaprzestać pisać to Przemyśl 2 razy i przypomnij sobie moje słowa NIE MARNUJ TALENTU :D
OdpowiedzUsuńTa Lucas to ma dopiero bogaty i łagodny zasób słownictwa xD
OdpowiedzUsuńStrasznie zdziwiło mnie kiedy Nicole wzięła nóż i się pocięła. To stało się tak nagle :)
Ciągle proponuję przeplatanie dialogów krótkimi opisami i zmniejszenie ilości powtórzeń- czytało by się o wiele lepiej.
Popracuj najwyżej trochę dłużej i dodaj na bloga później.
Niemniej ciekawa jestem co będzie się działo w następnej notce.
hopelessdream
Nominuję cię do Libster Awards :)
OdpowiedzUsuńhttp://a-chance-meeting.blogspot.com/p/libster-awards.html
Ale się dzieje.
OdpowiedzUsuńBoże...cudne. Kocham kocham kocham i czekam na nowy.
Na moim blogu pojawił się Rozdział 3.
Zapraszam.
http://my-life-is-true-onedirection.blogspot.com/
. ~ Misiaczek
Naprawdę bardzo fajny blog :D
OdpowiedzUsuńOd razu twoje opowiadanie przypadło mi do gustu. Nie wiem co mam myśleć o Luku.. z początku wydawał się taki sympatyczny,a teraz okazało się, że zabił jakiegoś człowieka. Ale jak to się mówi - pozory mylą ;P
Jestem ciekawa co będzie dalej się działo ;))
Wpadaj też do mnie jak masz chwilę:
bezcelowe-marzenia.blogspot.com
Zabawa z pistoletem :D
OdpowiedzUsuńCoraz ciekawsza akcja jest ^^
Jak przeczytałam fragment z tymi medalami to padłam, chociaż powinnam być poważna :D Oficjalnie i zdecydowanie polubiłam Luke! Niby wszystko ma gdzieś, ale coś czuje, że w środku kryje się ktoś inny. Zupełne przeciwieństwo. Ogólnie rozdział bardzo przydał mi do gustu, może dlatego, że lubie takie klimaty opowiadań. Miło się czyta. Życzę weny i czekam na następny rozdział i dziękuje za przemiły komentarz pozostawiony u mnie;*
OdpowiedzUsuńKocham, po prostu kocham tego bloga i opowiadanie ! <3
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i czekam na kolejny rozdział :3 .
cudowny <3 haha ej dobrze, że ją wypuścił uffff. Ale i tak będą się widywać zapewne.
OdpowiedzUsuńZdziwiłam się strasznie kiedy Nicole poszła do kuchni wzięła nóż i się pocięła, masakra jakaś :/
Powinnam cierpieć tak jak ona. Osoba, którą kochałam cierpiała przeze mnie, więc i ja powinnam cierpieć, ale właściwie czym jest cierpienie?
Dodawaj szybko nastepny rozdział :)
Rozdział bardzo fajny. Ten chłopak ah...jest w nim coś mrocznego i seksownego zarazem. Chętnie na jej miejscu bym się wokół niego zakręciła. Dziewczyna jest zadziorna - podoba mi się to.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Miesiąc temu Alba zakończyła ostatnią sprawę jako tajniak. Jako, że została zdemaskowana, nie mogła powrócić do tej pracy. Rozbiła bardzo groźny, nieobliczalny gang. Od trzydziestu trzech dni mieszkała w małym, przytulnym domku. Była to skrytka dla tajnych agentów. Obudziła się z myślą, że będzie musiała stawić czoła rodzinie, narzeczonemu. Nie cieszył jej powrót. Czekały ją jednak nowe wyzwania, wyboru i cele. Jak sobie poradzi z przeszłością, teraźniejszością i przyszłością?
Zapraszam,
http://gorycz-snu.blogspot.com/
Hej :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dopiero teraz komentuje, ale nie miałam wcześniej czasu na czytanie. Koniec semestru i takie tam.... :/
Bardzo polubiłam twoje opowiadanie. I polubiłam Luka :)
Zdarzają ci się literówki....
Czekam na następny.
Pozdrawiam!!!!
Ja tak tylko szybciutko ;)
OdpowiedzUsuńRozdział mi się podobał tak jak poprzednie... No nie mogło by być inaczej. To ja wytknę to nad czym się zachwycałam, bo to najważniejsze xD (jak dla mnie) Luke i fakt, że się pocieła... To pierwsze kofam ^^ A co do tego drugiego to mnie całkowicie zaskoczyło tak w sumie :)
Świetna muzyczka tak wgl ;)
No to pozdrawiam ;*
Bardzo ciekawe ;D
OdpowiedzUsuńCzekam na następną część ^^
uwielbiam ~sh!m!x~ <3
OdpowiedzUsuńJej... ;)
OdpowiedzUsuńDziś przeczytałam wszystkie rozdziały trafiłam na twojego bloga przypadkiem :) ale nie żałuje :) jejciu... jak to opowiadanie wciąga :P przeczytałam wszystkie rozdziały jednym tchem . Piszesz naprawdę cudnie :* Gratuluje talentu :* życzę ci weny kochana :* I nie mogę się doczekać następnego rozdziału :* Czekam niecierpliwie.
OdpowiedzUsuńMartyna :)
Nadrobiłam już wszystkie Twoje rozdziały i przepraszam, że musiałaś tyle czekać;) Miałam sporo obowiązków, ale gdy tylko znalazłam wolną chwilę to wzięłam się za czytanie. Od samego początku bardzo mi się spodobało.
OdpowiedzUsuńBardzo zawiodłam się na Luke. Naprawdę uważałam go za fajnego gościa, a okazał się zwykłym chamem. Poza tym te jego obleśne teksty i wyzywanie od dziwek... poniżej poziomu! Bardzo się na nim zawiodłam. Ale na Nicole też. Nie rozumiem jak mimo tego zauroczenia jest w stanie o nim myśleć. Widziała jak niewinny człowiek zalewa się krwią od jego postrzału, Luke groził jej śmiercią, wyzywał, a ona od tak wsiadła do jego samochodu i pozwoliła się zawieść do domu? Przecież w każdej chwili mógł ją zabić! To było strasznie nieodpowiedzialne i głupie z jej strony. Poza tym, złapała się na tym, że nadal coś do niego czuje. Jak to możliwe? Nie obrzydł jej po tym, co zobaczyła i jak się zachowywał? Jestem w szoku. I tym bardziej czekam na kolejny rozdział!:)
Dziękuję też za komentarz pod prologiem i zapraszam na część pierwszą. Co do niej też chciałabym poznać Twoją opinię;) Mam nadzieję, że znajdę w Tobie stałą czyteliczkę, bo Ty ją we mnie masz;)
Świetny
OdpowiedzUsuńKomentować, komentować ^^
Genialny rozdział! Po prostu cudo :D
OdpowiedzUsuńNajlepszy moment z pistoletem ^.^
Jestem stałą czytelniczką *.*
Świetny rozdział! Kolejny blog, na którego będę na pewno często zaglądała :D Obserwuję i liczę na to, że już niedługo będę miała możliwość przeczytania kolejnego rozdziału <3
OdpowiedzUsuń( http://collision-fanfiction.blogspot.com/ )
hejo :) od niedawna zaczełam czytać twoje opowiadanie i wrażenie robi na prawdę dobre:) Świetnie piszesz i nigdy tego nie przestawaj robić ;) Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością ;)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się Twój blog :) Niesamowicie wciąga!
OdpowiedzUsuńLuke... Załamał mnie... Te jego chamskie odzywki i zachowanie- jednym słowem DUPEK. Zawiodłam się też na Nicole... Cięcie się do niczego nie prowadzi, problemy nie odejdą, a za to wrócą z podwojoną siłą... I jak ona może coś czuć dalej do Luke'a? Przecież to DUPEK!
Nie mogę doczekać się następnego rozdziału!
Pozdrawiam i życzę dalszej weny! :*
Witam, tutaj szabloniarka Esme. Przepraszam, że musiałaś tak długo czekać na szablon. Pojawi się on w ciągu tygodnia na stronie. Jeszcze raz przepraszam.
OdpowiedzUsuń